poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Prywatne uczelnie

Jeszcze 10 lat temu, kiedy wyż demograficzny nie miał szans na kierunki na polibudzie i uniwerku (gdzie było po 30 osób na jedno miejsce), a WOJSKO czekało za rogiem, trzeba było zapisywać się hurtowo do prywatnych uczelni. Normą były - opłata wstępna, podnoszenie czesnego co rok na granicy prawa (650 zł za miesiąc na ostatnim roku w 2004 roku!), opłata za każdą poprawkę, opłata wakacyjna (!!), opłata za obronę pracy, krzyk obrażonych pań z kwestury i dziekanatu, kiedy student chciał się o coś zapytać. 
Nie piszę w tej chwili o tej uczelni z artukułu, ale o innej śląskiej prywatnej uczelni, na której miałem kilku młodszych kuzynów. 

Skończcie więc ten show z zapraszaniem celebrytów na uczelnie, bo pokolenie 1979-1984 na pewno swoich dzieci już nie wyśle do tych szkół. W warunkach amerykańskich już dawno posypałyby się procesy osób, które musiały wyjechać np. do Irlandii albo pracują na kasie w supermarkecie z tym "wyższym wykształceniem za 20 tysięcy złotych". Zresztą sam Wojewódzki kiedyś powiedział co sądzi o studiowaniu. Jeśli to jest autorytet dla polskich uczelni to ja współczuję studentom.




http://katowice.gazeta.pl/katowice/5,35061,11597160,Kuba_Wojewodzki_w_Katowicach__W_towarzystwie_osilkow.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz